2.08.2022 Własność intelektualna

Prawo autorskie – projekt nowelizacji przepisów


20 czerwca ukazał się rządowy projekt nowelizacji prawa autorskiego. Zmiany były od dawna wyczekiwane przez środowiska twórcze oraz przez prawników zajmujących się ochroną prawa autorskiego i można je określić mianem strategicznych. Największa od kilku lat nowelizacja ma wreszcie wprowadzić polskie prawo autorskie w XXI wiek.

Projekt ma dostosować polskie przepisy z zakresu prawa autorskiego do treści dwóch dyrektyw unijnych. Dyrektywa SATCAB zapewniła poprawę funkcjonowania rynku wewnętrznego Unii przez szersze rozpowszechnianie programów telewizyjnych i radiowych pochodzących z innych państw członkowskich. Natomiast Dyrektywa DSM, wprowadzając nowe formy dozwolonego użytku oraz nowe prawo wydawców prasowych do eksploatacji ich publikacji online, dotyczy głównie korzystania z utworów w szeroko pojętej sferze cyfrowej.

Większość proponowanych przepisów zawartych w rządowym projekcie stanowi implementację aktów europejskich.

Reemisja utworów – jest implementacja, ale wadliwa

Projekt autorstwa MKiDN rozszerza zakres dozwolonej reemisji utworów przez usunięcie odniesienia do „operatorów sieci kablowych” oraz do reemisji utworów w sieciach kablowych rozszerzając przez to dozwolony zakres reemisji i przyczyniając się tym samym do „neutralności technologicznej”. Obecnie bowiem reemisja nie ogranicza się jedynie do sieci kablowych czy przekazu satelitarnego, lecz występuje również w postaci transmisji cyfrowej drogą naziemną, przekazu w sieciach mobilnych lub sieciach zamkniętych opartych na protokole IP lub w otwartym Internecie. Tym samym wszyscy reemitenci zostali w projekcie nowelizacji zrównani w swojej sytuacji. Każdy reemitent, niezależnie od zastosowanej techniki, będzie podlegał obowiązkowemu pośrednictwu organizacji zbiorowego zarządzania w zakresie uzyskania licencji.

Istotną zmianą, choć w mojej ocenie niezgodną z literą Dyrektywy SATCAB, jest rozszerzenie definicji reemisji i objęcie nią tzw. wprowadzania bezpośredniego (direct injection). W czym tkwi błąd? Otóż wprowadzanie bezpośrednie w prawie unijnym jest traktowane jako czynność „techniczna”, odrębna od reemisji będącej przeznaczoną do powszechnego odbioru wtórną retransmisję pierwotnej transmisji. Podmiot udostępniający „środki techniczne” zaś, jak wynika z orzecznictwa TSUE[1] nie jest uznawany za uczestniczący w publicznym komunikowaniu treści. Co więcej w rozumieniu Dyrektywy reemisja jest przeznaczona do powszechnego odbioru podczas gdy sygnał przesyłany w ramach wprowadzanie bezpośrednie nie jest dostępny publicznie

Dlatego, moim zdaniem, uznanie przez MKiDN wprowadzania bezpośredniego za przypadek reemisji wydaje się co najmniej dziwne. Nie przekonuje mnie również uzasadnienie do projektu, w którym czytamy, że „w praktyce rozpowszechnianie programów […] w drodze „wprowadzenia bezpośredniego” bardzo przypomina reemisję i ekonomicznie ma zasadniczo taki sam sens”. Pamiętać bowiem trzeba, że wprowadzenie bezpośrednie jest tylko i wyłącznie czynnością techniczną przesyłu sygnału, a nie rozpowszechnianiem utworu.

Udostępnianie treści online

W projekcie rządowym znalazły się przepisy wdrażające kontrowersyjny art. 17 Dyrektywy DSM, który w 2019 roku Polska zaskarżyła (nieskutecznie) do TSUE. W uproszczeniu nowe przepisy mają zastosowanie do dostawców treści internetowych („dostawców usług udostępniania treści online”) i nakładają na nich obowiązek proaktywnego monitorowania udostępnianych treści pod kątem ewentualnego naruszenia autorskich praw majątkowych.

Rozpowszechnianie przez te podmioty utworów online będzie możliwe tylko za zgodą uprawnionego (jednostronne oświadczenie woli uprawnionego, umowa licencyjna). W przypadku braku zgody dostawcy treści internetowych będą musieli wykazać, że dołożyli najwyższej staranności, by taką zgodę uzyskać.

Dostawca będzie miał obowiązek prowadzenia „działań prewencyjnych” polegających na „zapewnieniu braku dostępu” do utworów, co do których uprawniony przekazał dostawcy odpowiednie informacje pozwalające na ich identyfikację. Mowa tu cały czas o sytuacji, w której dostawca nie uzyskał zgody uprawnionego. Dotyczyć to będzie w szczególności przypadków, w których utwory są umieszczane w danym serwisie internetowym przez użytkowników. Oczywiście w przypadku serwisów dysponujących pokaźną bazą utworów będzie to wymagało stosowania pewnych algorytmów pozwalających na automatyczną weryfikację.

W mojej ocenie nieuzasadnione są tu obawy Ministerstwa wyrażone w uzasadnieniu, że może to stanowić rodzaj „cenzury zagrażającej wolności słowa i dostępu do informacji”.

Dodatkowo dostawca usług internetowych będzie stosował tzw. procedurę „notice and take down/stay down” polegającą na tym, że raz usunięta przez dostawcę na żądanie uprawnionego treść nie będzie ponownie rozpowszechniana.

Nie wydaje się, żeby przepisy w tym kształcie stanowiły – jak zdaje się sugerować MKiDN – nadmierne utrudnienie dla dostawców usług internetowych i zagrażały wolności dostępu do informacji. Przepisy Dyrektywy DSM, a co za tym idzie przepisy projektu, stanowią rezultat dobrego kompromisu osiągniętego po długich dyskusjach w Parlamencie Europejskim i Radzie i jako takie są wyważone i stanowią w moim odczuciu krok w dobrą stronę. Nie podzielam tu alarmistycznych opinii wieszczących koniec wolności w Internecie i krytykujących nadmierne obciążenie dostawców usług internetowych.

Dozwolony użytek utworów – jeszcze szerszy

Do istotnych zmian wprowadzonych projektem trzeba też zaliczyć rozszerzenie zakresu dozwolonego użytku utworów chronionych prawem autorskim, tj. użytku niewymagającego oddzielnej zgody uprawnionego.

Na szczególną uwagę zasługuje eksploracja tekstów i danych, czyli ich analiza przy zastosowaniu zautomatyzowanej techniki służącej do analizowania tekstów i danych w formie cyfrowej w celu wygenerowania np. wzorców, tendencji, korelacji, etc. Projekt zezwala na zwielokrotnianie utworów w celu eksploracji tekstów i danych do celów badawczych i odnosi się do ściśle określonych podmiotów (biblioteki, muzea, archiwa, instytucje kultury, uczelnie, instytuty badawcze, instytuty naukowe PAN).

Oddzielnie uregulowane zostało prawo do eksploatacji tekstów i danych dla celów innych niż badawcze. W tym przypadku przepis projektu (art. 263) nie określa katalogu podmiotów, które mogą korzystać z dozwolonego użytku. Jedynym ograniczeniem jest sytuacja, w której uprawniony zastrzegł uprzednio brak zgody na zwielokrotnianie utwory w celu eksploracji, a także to, że zwielokrotnione utwory mogą być przechowywane wyłącznie w celu eksploracji tekstów i danych i tylko przez taki czas, jaki jest konieczny.

Projekt zmodyfikował również, zgodnie z treścią Dyrektywy DSM, treść przepisów dotyczących dozwolonego użytku dla celów dydaktycznych (korzystanie z utworów odbywa się na odpowiedzialność instytucji oświatowej, na jej terenie lub w innym miejscu lub za pośrednictwem środków elektronicznych dostępnych tylko dla uczących się i nauczających) oraz dozwolonego użytku na potrzeby zachowania zbiorów.

Łatwiejsze licencje VOD?

W projekcie nowelizacji prawa autorskiego znalazł się niepozorny, lecz potencjalnie istotny przepis art. 731, który stanowi wdrożenie art. 13 Dyrektywy DSM. Jego celem jest ułatwienie zawierania umów licencyjnych dotyczących udostępniania utworów w ramach usług wideo na żądanie (VOD). Na podstawie nowej regulacji podmioty negocjujące umowę o publiczne udostępnianie utworu w ramach usługi VOD będą mogły wystąpić do Komisji Prawa Autorskiego o przeprowadzenie mediacji. Wybrany przez strony mediator ma im pomóc w osiągnięciu porozumienia.

Jest to więc drugi rodzaj umów, co do którego ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych będzie umożliwiała skorzystanie z mediacji Komisji – po umowie w zakresie reemisji.

Oczywiście taki kształt przepisu nie pozbawia stron możliwości skorzystania z pomocy innych instytucji oferujących usługi mediacji (np. Sąd Arbitrażowy Rynku Audiowizualnego przy Krajowej Izbie Producentów Audiowizualnych, Sąd Arbitrażowy przy KIG, etc.).

Nowe prawo pokrewne dla wydawców prasy

W dobie dynamicznego rozwoju serwisów internetowych i stron informacyjnych sytuacja wydawców prasowych jest delikatnie mówiąc trudna. Prawo nie zapewnia im kontroli nad ich publikacjami prasowymi, które są nagminnie kopiowane i wykorzystywane przez różnego rodzaju serwisy internetowe, agregatory wiadomości czy usługi monitorowania mediów, oczywiście bez uiszczania należnych wynagrodzeń.

Naprzeciw oczekiwaniom wydawców wyszła Dyrektywa DSM oraz projekt ustawy autorstwa MKiDN, który wprowadza nowe, przysługujące wydawcom prasowym prawo pokrewne (wyłączne): „prawo do publikacji prasowych w zakresie korzystania przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego”.

Wydawcy będą mieli więc wyłączne prawo do korzystania ze swoich publikacji i rozporządzania nimi w zakresie umożliwiania dostawcom usług społeczeństwa informacyjnego:

  • zwielokrotniania publikacji prasowych techniką cyfrową; oraz
  • publicznego udostępniania publikacji w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym.

Prawo będzie przysługiwało wydawcom przez dwa lata liczone od końca roku, w którym publikacja została opublikowana po raz pierwszy. Projekt określił również poziom uczestnictwa twórców publikacji we wpływach uzyskiwanych przez wydawców z nowego prawa wyłącznego. Przysługuje im 50% wynagrodzenia.

Projekt wprowadził również listę sytuacji, w których nowe prawo pokrewne nie będzie miało zastosowania. Jedna z tych sytuacji może prowadzić moim zdaniem do pewnych trudności interpretacyjnych i potencjalnych sporów. Chodzi o wyjątek dotyczący „pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej”.

Niestety w żadnym miejscu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie czym jest „bardzo krótki fragment publikacji”. Czy będzie to fragment zawierający np. 3-4 wyrazy, czy cały tzw. „lead”? Niestety na tym etapie nikt nie jest w stanie udzielić na to pytanie wiążącej odpowiedzi.

Zobacz także: Ochrona własności intelektualnej

Ocena proponowanych zmian w prawie autorskim

Projekt ustawy, choć spóźniony o rok w stosunku do pierwotnego terminu implementacji (7 czerwca 2021), jest projektem, który środowisko powinno przyjąć z zadowoleniem. Przede wszystkim przybliża polski system prawa autorskiego do realiów XXI wieku. Dzięki wdrożeniu przepisów europejskich prawo autorskie w naszym kraju będzie wreszcie odpowiadało na wyzwania, które niesie ze sobą postępująca cyfryzacja i tzw. społeczeństwo informacyjne.

Sam proces implementacji należy ocenić pozytywnie – przepisy obu dyrektyw zostały wprowadzone w sposób poprawny, z drobnym potknięciem dotyczącym definicji reemisji. Na plus przemawia fakt, iż przepisy europejskie nie zostały wprost skopiowane i wklejone do projektu. Ministerstwo ewidentnie wykonało pewną pracę, ażeby rozwiązania te dostosować do realiów polskich i do polskiego systemu ochrony prawa autorskiego.

20 lipca zakończył się okres konsultacji społecznych dotyczących projektu ustawy. Ich rezultaty, a także wyniki późniejszych etapów prac legislacyjnych pokażą czy propozycje MKiDN obronią się, czy też będą musiały ulec zmianom. Mam jedynie nadzieję, że prace nad tą ważną nowelizacją będą owocowały w konstruktywną, merytoryczną dyskusję.

Własność intelektualna – sprawdź, jak możemy pomóc:


[1] Wyrok z dnia 19 listopada 2015 roku, w sprawie C-325/14, SBS Belgium NV p-ko Belgische Vereniging van Auteurs, Componisten en Uitgevers (SABAM)


Zobacz także

Chcesz być na bieżąco?
Subskrybuj nasz newsletter!
Pełna treść zgody

TGC Corporate Lawyers

ul. Hrubieszowska 2
01-209 Warszawa
Polska

+48 22 295 33 00
contact@tgc.eu

NIP: 525-22-71-480, KRS: 0000167447,
REGON: 01551820200000. Sąd Rejonowy dla
m.st. Warszawy, XII Wydział Gospodarczy

Mapa